czwartek, 15 września 2016

4.PAKOWANIE 15.09

Ostatnie kilka dni do wylotu. Nadal kilka kwestii pozostaje niewyjaśnionych, szczególnie to czy uda nam się odwiedzić Laos. Stwierdziliśmy, że nie będziemy się jednak tym katować i podejmiemy decyzję już w Tajlandii. Sprawdzimy jak Alex wytrzyma podróż na Koh Phi Phi i wówczas będziemy wiedzieli czy 36h w autobusie nas nie wykończy.
Z rzeczy pozytywnych, wczoraj nasza przyjaciółka Kasia zadzwoniła do nas z Warszawy i powiedziała, że wizy do Wietnamu mamy już wlepione w paszporty. Możemy w końcu wykreślić najbardziej stresujący punkt z naszej „to do list”.  Dzięki uprzejmości Kasi nie musieliśmy fatygować naszych tyłków do Warszawy, co zmniejszyło i tak horrendalnie wysoką cenę, którą musieliśmy zapłacić za nasze wizy. W dwa dni od momentu dostarczenia dokumentów i wniosku wizowego do Ambasady i uiszczenia 350zł od osoby wiza ważna 30 dni i umożliwiająca wielokrotne przekraczanie granicy Wietnamskiej czekała na odbiór.
A skoro najgorsze mamy za sobą można zacząć prawdziwą zabawę, czyli PAKOWANIE! YAY... Wierzcie lub nie ale to jest chyba moja ukochana część podróży. Wyszukiwanie i kupowanie fikuśnych bajerów w postaci kosmetyczek, folii zamykanych na zamek i innych bibelotów, które względnie ułatwiają pakowanie, a na pewno je umilają :D Sposobem mojej kochanej Musi robię listę rzeczy koniecznych i przydatnych, tyle że w przeciwieństwie do niej prawie z niej nie korzystam przy upychaniu wszystkiego co wpadnie mi w ręce do plecaka. Kiedy miejsce się kończy przepakowuję się jeszcze że trzy razy. Finalnie połowa rzeczy pierwotnie niezbędnych ląduje z powrotem w szafie.
Przy okazji tej podróży spakowałam się tak naprawdę na 5 dni przed wyjazdem i przetransportowałam plecak do Alexa. Kolejne dni upłynęły na znajdowaniu pierdół, o których wcześniej nie pomyślałam, że mogą sie przydać np. zakupiona w zeszłym roku w Wietnamie pelerynka przeciwdeszczowa, która zdecydowanie przy porze monsunowej się sprawdziła. 
Co zatem zabieram ze sobą na miesiąc?

Z ubrań minimalna ilość wszystkiego:
6x majty
6x skarpetki
5x koszulka na ramiączkach/t-shirt
2x krótkie spodenki
1x leginsy
1x bluza z kapturem
1x długa sukienka (na wypadek wchodzenia do świątyń)
1x klapki (najlepiej takie, w których wskoczycie pod prysznic i wyskoczycie do sklepu)
1x wygodne adidasy
Pralnie w Tajlandii i Wietnamie są śmiesznie tanie (ok. 3-5zl za kg ciuchów), a ubrania odbierzemy już na następny dzień, a w przypadku wczesnego oddania ich do pralni nawet tego samego dnia wieczorem.

Leki generalnie dostosujcie pod swoje potrzeby, ale pamiętajcie o:

-repelencie na owady (jest ich cała masa, jak nie więcej)
-kremie z wysokim filtrem, żeby nie musieć smarować się kefirem - akurat to w Tajlandii do tanich nie należy
-specyfiku na biegunkę, zatwardzenie i wzdęcia - shit happens.. or not.
-lekach przeciwbólowych
-tabletkach na gardło, kroplach na katar, fervexie i wszystkim co wyciągnie Was z przeziębienia spowodowanego nadmiernym korzystaniem z klimatyzowanych pomieszczeń
-wodzie utlenionej (u mnie najlepiej sprawdza się ta w żelu) i opatrunkach

Dodatkowo przydaje się:
-maść na odparzenia, podrażnienia itd
-coś na stłuczenia - szczególnie jeśli planujecie ruszać w wyprawy skuterem ;)
-krople do oczu

A reszta z mojej 9 kilogramowej paczki (aż się dziwię, że załadowałam o 3kg więcej niż na zeszłoroczną 1,5-miesieczną podróż) to jakieś pierdoły:
aparat analogowy, przewodnik, książka, parasol, poduszka, koc, powerbank i inne graty, które mogą się przydać.

Do usłyszenia z Bangkoku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz